niedziela, 29 maja 2016

No cóż, dałem się namówić. Rozpoczynam swoją przygodę z blogowaniem. Trwało to dość długo a to z tego powodu, że jako człek z natury leniwy, zamiast ogarnąć nową dla mnie dziedzinę samodzielnie, postanowiłem wesprzeć się na moich znajomych "specjalistach" od internetu. Skończyło się to tym, że kilka moich felietonów wisi gdzieś w nierealnej przestrzeni i ani oni, ani ja nie potrafimy ich ściągnąć i umieścić w okienku bloga. Dlatego, po przeczytaniu kilkunastu poradników, wziąłem sprawy w swoje ręce. Jaki będzie efekt? Nie mogę zaręczyć, że dobry, ale przynajmniej popełnione błędy będą moimi. A znajomym "specjalistom" dedykuję poniższą bajkę.

STONOGA

Była stonoga w wielkiej potrzebie,
Miała dziurawe saboty.
A tu już chmury wielkie na niebie,                 
Nadchodzi pora słoty.


Poszła do jeża. „Jeżu mój drogi,
W kłopocie proszę o radę,
Zaraz przemokną mi wszystkie nogi,
A przecież zdrowie mam słabe”.

„To prosta sprawa.” Jeż machnął ręką,
Wyciągnął igieł naręcze,
Coś tam naprawiał, lecz wyszło prędko,
Że tylko dziur zrobił więcej.

Więc do pająka pobiegła drogą.
O pomoc prosi gorąco.
„Takie problemy, droga Stonogo,
Załatwiam na bieżąco.”

Pajęcze nitki zaczął przeplatać,
I biegać wokół stonogi,
Lecz zamiast dziury wszystkie załatać,
Poplątał jej wszystkie nogi.



Deszcz zaczął padać i biedna stonoga,
Sto nóg przemoczyła szybko.
 I siedzi w domu teraz nieboga,
I leczy katar z chrypką.

Morał z tej bajki? Wysłuchaj bacznie,
Aby ominąć kłopoty.
Najpierw się naucz, nim komuś zaczniesz,
Naprawiać choćby saboty.




 fot.Fritz Geller-Grimm - Praca własna