Mądry mój ojciec, gdy dorastałem, starał się przekazać mi
jak najwięcej mądrych rad. Oczywiście, dobre rady nie są tym, czego młodzi
słuchają chętnie. Ja nie byłem wyjątkowy, więc zacząłem się do nich stosować
dość późno. Niekiedy nawet za późno.
Po latach doszedłem do wniosku, że wiele mądrości ojcowskich powinienem rozumieć znacznie szerzej, niż
wskazywał to ich prosty przekaz.
Taka, znana wszystkim, dobra rada: „nie mieszaj”. W swoim
prostolinijnym, młodocianym podejściu do życia, po kilku gigantycznych kacach,
byłem pewien, że ojcu chodziło wyłącznie o mieszanie trunków.
Na całe szczęście dość szybko zrozumiałem, że miał na myśli znacznie
więcej. „Nie mieszaj”, czyli uważaj z łączeniem tego, co połączone być nie
powinno.
Nie lubię bolesnych upadków. Nie sprawia mi też przyjemności
widok kogoś, kto obija sobie kolana lub
głowę. Staram się więc, w miarę moich możliwości, samemu nie upadać i innych
podtrzymywać.
Wiem, wiem, trochę to zabrzmiało jak manifest samarytanina.
Nie jestem nim. Po prostu „mieszanie” niektórych niekompatybilnych elementów,
daje efekt domina. Ten, kto namieszał upada, ale przewraca też innych, wśród
których mogę znaleźć się i ja.
Wśród takich rykoszetujących mieszanek nie stawiam na
pierwszym miejscu wódy i piwa, choć to połączenie daje szybki , „upadłościowy”
efekt.
Na szczycie mojej top listy są dwie inne niestrawne
„mikstury”.
Pierwsza to łączenie religii z polityką, druga wlewanie
polityki do kultury.
Niestrawność takich koktajli
już wielokrotnie została udowodniona w historii i to nie tylko starożytnej, ale i tej najnowszej. Zdaje mi się jednak, że
wiedza o dziejach ludzkości nie jest najmocniejszą stroną Polaków. Nie jest
też nią stosowanie się do mądrych rad, ale tli się we mnie nadzieja, że może
mój „głos na puszczy” usłyszy choć garstka. Garstka również zakrzyczy to samo i
dobra rada, jak kręgi na wodzie od małego kamyka, rozejdzie się na szerokie
wody.
Łączenie religii z polityką daje fanatyzm, który przecież, w
odniesieniu do innych niż nasza wiara, potępiamy. Tak trudno zrozumieć, że
jeśli coś jest złe u innych, w naszym domu nie jest wcale lepsze? Czy myśli kłębiące
się w głowie okrytej turbanem tak bardzo różnią się od tych przegrzanych
moherem?
Polityka i kultura, to takie połączenie jak ogórek kiszony i mleko. Efekt podobnie nieestetyczny.
Mimo to, smród z niego płynący czujemy w
Korei, a nie wykręca nam nosów nad Wisłą. Wyszydzamy plamy jakie pozostawił
socrealizm, a nie zauważamy, że obecnych plam długo nie da się sprać.
Dlatego więc posłuchajcie mądrej chyba rady. Nie mieszajcie,
bo efekt to coś więcej niż kac i Alka-Prim
nie pomoże.