Pocotoizm – doktryna filozoficzna zakładająca, że wszelkie zmiany,
poprawianie zaistniałej rzeczywistości, dostosowywanie jej do potrzeb i
oczekiwań innych są niepotrzebne, wręcz szkodliwe. W przypadku zmian
koniecznych, wymuszonych (np. unijnymi dotacjami) obowiązuje minimalizm
działaniowy. Zakłada się, że pocotoizm
wywodzi się w prostej linii z tumiwisizmu. Okres rozkwitu przypada
na czasy obecne. Manifest pocotoików ogranicza się do trzech wyrazów „po co to?”
Pocotoizm olbrzymią popularnością cieszy się wśród urzędników,
decydentów, bez przychylności których, niestety, wiele działań nie może się
odbyć. Pocotoizm urzędniczy jest bardzo niebezpieczny. Przejawia się on
bowiem nie tylko w zadawaniu trójwyrazowego pytania, ale często również w
działaniu, a właściwie, jego braku. O ile z pocotoizmem
werbalnym, przy sporej dawce cierpliwości i umiejętności można wygrać i
zmusić urzędnika do zmiany pytania na np. „W jaki sposób?”, to z pocotoizmem stosowanym jest to wręcz
niemożliwe. Przykład z najbliższego otoczenia. Niedawno na moim osiedlu oddano
do użytku nowe skrzyżowanie. To znaczy, skrzyżowanie było od lat, teraz je
zmodernizowali. Jak wszem i wobec było głoszone w trakcie przebudowy, takie
skrzyżowanie poprawić ma komfort i bezpieczeństwo użytkowników, zarówno
pieszych, jak i tych bardziej leniwych, czyli zmotoryzowanych. Gwoli
zapewnienia tego bezpieczeństwa, przyozdobiono je kilkunastoma sygnalizatorami
świetlnymi. Kłaniaj się Europo!
Skrzyżowanie bajeczne, wręcz kosmiczne. I właśnie pierwszą prędkość kosmiczną
należy nadać swemu ciału, by zdążyć przejść kilkanaście metrów „zebry” w czasie
wyznaczonym przez zielone światło. Pobudziło
to rozwój ekonomiczny mikroregionu. W okolicy powstało kilka punktów bukmacherskich,
gdzie przyjmują zakłady, kto zdąży. Pewien obrotny pan, przy skrzyżowaniu
założył punkt pisania testamentów a inny, dla matek z dziećmi, wypożyczalnię
wózków z napędem rakietowym. Wielokrotnie próbowałem zainteresować urzędników
problemem niedostosowania fizyczności człowieka do prędkości ponaddźwiękowych. Widocznie
trafiałem na samych pocotoików. Po co
to regulować, zmieniać, poprawiać, skoro skrzyżowanie oddano do użytku i to z
wielką pompą. Telewizja pokazała, prasa napisała, władza zaklepała, wykonawca
odhaczył i po co to rozgrzebywać? A chociażby po to, że choć zależy mi na
rozwoju ekonomicznym regionu, nie sądzę, iż zakłady pogrzebowe to najbardziej
pożądana gałąź gospodarki.