Pojawiła się nam w życiu społecznym tendencja do działań
według projektów. Wszelakiego rodzaju stowarzyszenia, grupy formalne i
nieformalne, czasami nawet nigdzie nie zrzeszeni, tworzą projekty mające
poprawić jakość życia społecznego. Powstają place zabaw dla dzieci, ławeczki
dla seniorów, „spacerowniki” dla psów, kotów, świnek morskich, osiedlowe
boiska, „kieszonkowe” parki i wiele, wiele innych. To bardzo dobrze. Świat
wokół nas wygląda coraz lepiej i staje się przyjazny.
Część z tych grup działania swoje kieruje do ludzi, tych
najbardziej potrzebujących. Piękna idea, bo seniorom, dzieciom z domów dziecka,
osobom niepełnosprawnym, państwo nadal nie potrafi pomóc i gdyby nie
stowarzyszenia, fundacje i zapaleńcy nikt, tak naprawdę, nie przejmowałby się
ich losem.
Większość grup wciela w życie tylko te pomysły, na które
dostała dofinansowanie. Wiadomo, napisać projekt, wygrać w konkursie, otrzymany
„grant” wykorzystać do realizacji pomysłu. Prosta, logiczna kolejność.
Zrozumiałe prawo ekonomiczne.
Prześledźmy los jednego z projektów. Zebrała się grupka
zapaleńców. Dajmy na to trzy osoby. Wspólnie uznali, że w parku brak jest
ławeczek, a większość spacerujących to ludzie starsi. Wiadomo, w pewnym wieku
nogi już tak nie niosą, jak kiedyś i trzeba dać im odpocząć. Trójka naszych
bohaterów wymyśla projekt: „Miejsca postojowe dla seniorów w Miejskim Parku
Publicznym w Parwęcinie Górnym”. Startują z tym projektem w konkursie na
dofinansowanie z Unii i wygrywają. Wszystkim podoba się pomysł skierowany do
starszych osób i to tych, którymi się można pochwalić, bo są aktywne.
Przestrzeń, w której ma działać, jest publiczna, widoczna. Pomysł idealnie
nadaje się do promocji Parwęcina Górnego jako gminy przyjaznej ludziom.
Przyznanych pieniędzy wystarcza na trzy ławeczki, ale za to zaprojektowane
przez znanego plastyka. Prawdziwe dzieła sztuki. Trochę będzie ciasno seniorom,
ale jakoś sobie poradzą. A ławeczki na zdjęciach dokumentujących projekt
wyglądają ślicznie, szczególnie na tle tablicy informującej, że był
współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju czegoś
tam na rzecz czegoś innego.
W tym samym konkursie startował inny projekt. Też trójka
zapaleńców, zebrała się w Domu Dziecka w salce, której ściana ozdobiona jest
tabliczką. Na tabliczce wypłowiały napis: „Sala zajęć dydaktycznych w Domu
Dziecka w Parwęcinie Górnym. Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z
Europejskiego Funduszu Rozwoju czegoś tam na rzecz czegoś innego.” Na tabliczce
jest jeszcze data. Rok 2012. Trójka wspomnianych zapaleńców wygrała wtedy
konkurs na dotacje i stworzyła tę salkę. Kolejny rok prowadzą w niej zajęcia
dla dzieci z Domu Dziecka, które z różnych powodów, nie garną się do nauki i trzeba im pomagać, by
w życiu miały jakiś rozsądny start. Kolejny rok nasza trójka kupuje z własnych
pieniędzy zeszyty, długopisy, podręczniki. Kolejny rok wykorzystują wszelkie
znajomości, by Kubie zapewnić pomoc nauczyciela matematyki, a Julce nauczyciela
chemii. Kolejny rok starają się o dofinansowanie swoich działań. Kolejny rok
ich projekty przegrywają w konkursach. Dom Dziecka stoi na bocznej, odległej od
wspaniałego centrum i Miejskiego Parku Publicznego w Parwęcinie Górnym,
uliczce. Tu nie docierają delegacje, turyści. Wielu mieszkańców nawet nie
potrafi podać adresu tej placówki. Trójka zapaleńców nie traci nadziei. Już
piszą kolejny projekt na następny konkurs. Również synowa burmistrza
postanowiła napisać projekt. Ostatnio trzy godziny ganiała swojego yorka po
całym Parwęcinie Górnym. Jej projekt wpisuje się idealnie w przestrzeń
publiczną i wizerunek Porządnej Gminy. „Gmina Parwęcin Górny przyjazna Braciom
Mniejszym - spacerownik dla psów małych ras”.