Czytam gazetę, oglądam wiadomości w TV, słucham radia,
rozmawiam ze znajomymi i nieznajomymi, i dochodzę do jednego wniosku. Jesień
nie nadchodzi.
Jesień już przyszła i to wcale nie dzisiaj. Trwa już wiele miesięcy.
Wszystko opada jak uschnięte
liście. Spożycie, pożycie, kultura, polityka, przemysł, eksport, import,
potencjał i potencja opadają z coraz głośniejszym szumem.
Patrzę na to i
dochodzę do wniosku, że ktoś nam wszystkim próbuje zrobić z dupy jesień
średniowiecza. To przykre.
Ale jest jeszcze coś bardziej przykrego. Świadomość,
że po jesieni przychodzi zima.